"Małe
szanse, są często początkiem wielkich przedsięwzięć"
- tak mówił Demostenes.
- tak mówił Demostenes.
Był
człowiekiem, który miał ogromne problemy z mówieniem, jąkał
się, słowa
więzły mu w gardle, urywały się w połowie i wypadały z ust
niekompletne, rozczłonkowane, rozpaczliwie szukające wsparcia i
zrozumienia...Towarzyszyła
mu przy tym silna logofobia, która objawiała się wręcz
niemożnością mówienia...
Demostenes
uparł się i postanowił, że
przezwycięży tą „niedoskonałość” i zostanie mówcą!
Chodził
nad morze, systematycznie ćwiczył, wkładał do ust kamienie,
przemawiał do fal. Deklamował w czasie burzy i sztormu, aby nadać
swojemu głosowi odpowiednią barwę i natężenie.
Te
żmudne i regularne ćwiczenia sprawiły, że został oratorem!
Największym. Słowa, które wypowiadał, nabrały mocy i takiej
potęgi, że zdolne były wywoływać wojny i obalać królów.
Twierdził,
że ważne jest nie tylko to, co powiemy, ale również to, w jaki
sposób.
Dopiął
swego, zwyciężył.
Takich
jak on było wielu, uparciuchów i szaleńców. Wytykanych palcami,
obśmiewanych przez tłumy, zaciskających zęby, ale wytrwale
idących swoją droga...
Czemu
to piszę? By samej sobie po raz kolejny uzmysłowić, że warto iść
za marzeniami, do celu.
Bo
zawiłości i piętrzące się trudności sprawiają, że oddaję
swoją energię, pozwalam, by ze mnie uchodziła, jak powietrze z
balonika...
Po
takim „pozwoleniu na odejście” właśnie uświadamiam sobie, że
...nie tędy droga, że przecież chcę spełniać swoje marzenia, a
nie je niweczyć!
Chcesz
zmian – działaj! Bądź szczęśliwa! Rozpocznij tam, gdzie
jesteś. Wykorzystaj to, co masz. Zrób to, co możesz! Określ to,
co sprawia, że dobrze się czujesz i rób tego więcej!
Czasem
nasze życie zaczyna niebezpiecznie słabnąć i tracić rumieńce, a
energia zanika gdzieś...Co wówczas? … Rozumiem już teraz (trochę
mi zajęło), że właśnie wówczas trzeba szukać przyjemności...
Właśnie
dlatego są wakacje, weekendy, od tego jest czas wolny. Zdarza się,
że różnych powodów, nie ma możliwości pojechać na wakacje czy
weekend i tutaj, nasze serce pokaże nam przyjemność - jest nim
samo Życie!
Istotne
jest to, by umieć dostrzec i cieszyć się drobiazgami, nawet
malutkie rzeczy mogą sprawić nam radość – jeśli im na to
pozwolimy :)
Takich
zwykłych radości dnia codziennego jest przecież co niemiara! Taka
przyjemność, która kryje się w ciepłym promyku słońca,
wietrze, który smaga nasze twarze. Przyjemność może być ukryta w
chłodnym prysznicu w upalny dzień, w muzyce, która łaskocze nasze
uszy, w słowach, które wpadają w duszę, w motylku, który
niepostrzeżenie przeleci obok nas, w pocałunku męża czy
przytuleniu córki, w smaku świeżych malin czy jeżyn...Może to
być czyjś uśmiech...
Cóż to jeszcze może być? Każdy z nas jest unikalny i sam wie, co jest
dla niego piękne, dobre i radosne.
Są
to eliksiry i wiecie co? Wszyscy mamy do nich dostęp! :) Czyż to
nie cudowne?
Mamy
dużo więcej możliwości, dostępnych w każdej chwili, niż nam
się wydaje!
Możemy
wzbogacić życie innych ludzi tym, co nas samych wzbogaca! To, co
nas odżywia staje się porządnym fundamentem do rośnięcia, do
stawania się tym, kim zawsze chcieliśmy być...
Korzystajmy
z tych darów!
I
jeszcze na koniec – bądźmy za nie wdzięczni, to będziemy ich
mieć coraz więcej i więcej!